niedziela, 7 października 2018

Schabowe w wegańskiej, bezglutenowej panierce

Nie ma co się czarować, uwielbiam schabowe :)
Zawsze po wizycie u ortodonty zarzekam się, że jak tylko będę mogła znów gryźć będę przez tydzień jadła schabowe i żeby nie było moje pogróżki zawsze spełniam.
Ale stało się zło i jestem na tej całej diecie wegańskiej gluten free.
Testuje zatem przepisy na wegańską bezglutenową panierkę do schaboszczy.
Oto pierwszy test:
Przepis pochodzi z tej strony.

Kopiuj wklej wygląda tak:

Składniki:
Schab – 4 plastry 
Siemię lniane mienione – 3 łyżki
Mąka kukurydziana lub ryżowa – 1 łyżka (u mnie kukurydziana)
Sól
Smalec lub olej do smażenia (ja użyłam oleju)







Można też zastąpić mąkę skrobią np. z tapioki, lub zrezygnować zupełnie z dodatku mąki. (ja dodałąm mąkę kukurydzianą)
Zwykle używam mielone nasiona lnu odtłuszczone - do kupienia w każdej aptece, czy supermarkecie.

Przygotowanie:
Mięso rozbić tłuczkiem, posolić (szczyptę soli na jednego kotleta). 
Osobiście nie dodaję do schabowych żadnych dodatkowych przypraw, aby nie przytłumiać naturalnego aromatu ;) (ja osobiście przyprawy akurat dodałam, wymieszałam je z suchą "panierką")
Siemię lniane wymieszać z mąką, obtaczać kotlety mocno dociskając.
Smażyć na rozgrzanym tłuszczu do przyrumienienia. 



Nie będę czarować, to nie to samo, ale zaczynam sobie wbijać do głowy, że nie powinnam próbować w 100% uzyskać smak tego co mam obecnie zakazane tylko "powinnam otworzyć się na nowe smaki :D " jak to w reklamach głoszą.
Podsumowując smak jest ok :)



wtorek, 2 października 2018

Naleśniki bezglutenowe, wegańskie


Naleśniki bezglutenowe, bez jajek i mleka.
To nie mój przepis, jest to kopiuj wklej z tej strony.

Ale przetestowałam i wyszło jadalne :)

Składniki
  • 260 g mąki z ciecierzycy
  • 40 g skrobi ziemniaczanej lub kukurydzianej
  • 560 ml zimnej wody
  • łyżeczki soli
  • 6 łyżek oleju





Do miski wsypać mąkę, skrobię i sól. Wlać zimną wodę i szybko wymieszać energicznie trzepaczką lub mikserem, aby nie powstały grudki. Wmieszać olej. Ciasto wstawić na co najmniej 1 godzinę, a najlepiej całą noc do lodówki (ja zostawiłam na całą noc).
Smażyć naleśniki na rozgrzanej patelni z odrobiną oleju. Naleśniki przekładać ostrożnie na drugą stronę łopatką, podważając najpierw brzegi naleśnika.
Gotowe układać na talerzu, jeden na drugim. Przykryć z góry talerzem, aby zmiękły. Zaraz po usmażeniu są dość sztywne. (u mnie na drugi dzień mimo, że były przykryte też już były sztywne i suche)
Uwaga:
Ważna jest patelnia z nieprzywierającym dnem. Pomimo dodatku oleju do ciasta należy naleśniki smażyć do małej ilości oleju. Wystarczy posmarować patelnię olejem przy użyciu silikonowego pędzelka.

Uwaga: mąki które ja dodałam zawierają śladowe ilości glutenu, ale śladowe ilości glutenu jeść mogę :)

Naleśniki najlepiej smakują z nutellą (tak podejrzewam) :) albo z czymś co ma wyrazisty smak, żeby trochę zagłuszyć posmak cieciorkowej mąki. 








czwartek, 27 września 2018

Mięsożerna weganka?


Gdy wydaje ci się że, ciężko ci coś kupić ze względu na alergię idź do lekarza, okaże się że może być dużo gorzej…
Nie wdając się w szczegóły na temat alergii ige i igg zależnej, przepuszczalności jelit i ogólnego zapalenia organizmu to obecnie łatwiej mnie kochać niż mnie żywić.
Dlaczego? 
Bo stałam się czymś na kształt mięsożernej weganki na diecie bezglutenowej. I nadal trzeba pamiętać, że nie mogę jeść rzeczy mogących zawierać nawet śladowe ilości orzechów.

Czego nie mogę jeść:
  • cukru
  • glutenu (mogę owies/płatki owsiane pod warunkiem że mają info że są bezglutenowe!)
  • nabiału (wszelakiego krowiego, owczego, koziego, tego bez laktozy też nie mogę)
  • jajek
  • soi

Z warzyw:
  • czerwonej papryki

Z owoców:
  • ananasa
  • banana
  • kiwi
  • wiśni

Z nieglutenowych zbóż:
  • gryki (czyli kaszy gryczanej, mąki itp.)
  • komosy ryżowej (quinoa)
  • prosa(kaszy jaglanej)

Dodatkowo:krasnorostów (nori) (czyli sushi odpada)
  • wanilii (waniliNA jest ok)
  • kokosa (w tym olej kokosowy, mleko kokosowe, cukier, mąka też odpada)
  • maku
  • orzechów (ale nowość)
  • agaru (E 406)

Proste prawda? :D

I tu pojawia się pytanie, to co ty możesz jeść?

Mogę jeść:
  • Mięso J
  • Owoce z wyjątkiem wymienionych powyżej i tych b. słodkich.
  • Warzywa z wyjątkiem papryki słodkiej.
  • Ryż pod wszelaką postacią, kukurydza pod wszelaką postacią, ziemniaki.

Póki co szukam przepisów i testuje  na przykład jak zrobić chleb (zrobiłam chleb z dyni i jest fuj wiec nie polecę przepisu). 
Jak znajdę jakieś fajne przepisy w internecie i wyjdzie coś z tego jadalnego i smacznego to Wam podrzucę J

niedziela, 10 grudnia 2017

Dobra Karma zmienia się na dobre, Lepione mogłoby się lepiej postarać...

Podsumowanie jesień/zima" próby jedzenie „na mieście” – w Katowicach.
Póki co żyje więc da się da zjeść coś poza domem, ale mam wrażenie, że lepiej nie jest….

1. „Dobra Karma” ul. świętego Jacka 1
Dobra Karma zmienia się na dobre J
Tak było kiedyś:





Od niedawna można w menu zobaczyć informację o alergenach. Jednak warto zwrócić uwagę na znaczącą informację, że produkty „zawierają” podane alergeny, nie bardzo wiemy jednak jak wygląda kwestia śladowych ilości… Warto wiec dopytać i poprosić o sprawdzenie dokładnie składu jeśli ktoś jest tak bardzo uczulony jak ja J

Tak jest teraz:

 



2.„Lepione”  w Supersamie
„Lepione” mogłoby się jednak lepiej postarać… Jest piękna informacja, że informacja o składzie i alergenach możemy dostać do wglądu. Nie omieszkałam o nią poprosić i się zaczęło… Po ok. 15 minut czekania przyszedł pan (kucharz?) i zapytał w czym może mi pomóc O.o Poinformowałam, że TU jest napisane, że mogę poprosić o spis alergenów w potrawach wiec o to proszę J Pan przyjął moją prośbę i znów zaczęło się czekanie, po kolejnym kwadransie pojawiło się już dwóch panów z segregatorami i poinformowali mnie, że mam im pokazywać potrawy a oni będą sprawdzać jakie są tam alergeny…. Eh, ostatecznie wzięłam pierogi z serem :D ale jednak niechęć wręczenia mi owego spisu mnie trochę zaniepokoiła….

3.„Wiejska chata” plac Grunwaldzki 4
To jakiś żart…. Sami zobaczcie co można przeczytać w menu:



Dopytałam, wychodzi na to że w każdej potrawie mogę być podane alergeny, czyli na przykład w racuchach z jabłkami jest ryba? Nie udało mi się tego dowiedzieć… Lepiej wyjść i nie ryzykować…

4.„Bistro Bzik” ul. Chorzowska 7
Tu udało mi się coś zjeść nawet, ale na pytanie o informacje o alergenach w potrawach pan spojrzał na mnie dość wymownie… „Nikt nigdy czegoś takiego nie chciał od nas” grzecznie odparłam, że mają obowiązek coś takiego posiadać, albo poinformować mnie o alergenach. Zamówiłam żurek, „tam nie powinno być orzechów”, eh… poprosiłam, żeby jeszcze dokładnie to sprawdzili i grzecznie potwierdzili, że żurek jest bezpieczny. Uf… o tym, że pan zapomniał potem zapisać pozostałą część naszego zamówienia i nie potrzebnie czekaliśmy prawie godzinę już nie wspomnę :D

5.„Zdrowa krowa” ul. Mariacka 33
Tu trzeba wyraźnie powiedzieć o alergii i poprosić o sprawdzenie wszystkich składników, trzeba wybierać proste dania, bez na przykład panierowanych krążków cebuli :D ale jeszcze póki co udaje się coś znaleźć dla mnie jadalnego…. Mam nadzieję, że to się nie zmieni…


Podsumowując:
Jeśli nie umiesz gotować tak jak ja i czasem naprawdę chcesz zjeść coś smacznego to lekko nie jest. Możesz zawsze próbować wprosić się do kogoś na obiad, ale znajomi też się boją często mnie karmić. Jeśli już jesteś ryzykantem i lubisz zastrzyk adrenaliny (jakie to ma podwójne znaczenie tu aż strach :D ) to jedzenie „na mieście” jest idealne! Nawet jeśli jakimś cudem w restauracji jest informacja dla alergika i to taka która twierdzi, że możesz coś zjeść nie ufaj jej tak całkiem. Poinformuj obsługę, że masz silą alergię i plany na wieczór i czy w związku z tym byli by tak mili poinformować jeszcze kucharza o twojej alergii, żeby przypadkiem obok nikt nic nie robił z orzechami, żeby przypadkiem nie przefrunęło . Istnieje ryzyko, że wtedy Cię wyproszą :D ale czasem lepiej zmienić lokal niż ryzykować, że plany na wieczór skończą się na pogotowiu….

środa, 1 listopada 2017

Orzeszek w korporacji

Mija rok odkąd zaczęłam pracę w "korporacji". Wszyscy mnie straszyli i twierdzili, że nie dam rady. 
Radę dałam i czas na kilka podsumowań.
Zacznijmy od początku. 
Szkolenie BHP, gdzie pada hasło, że nie wolno nikomu podawać leku, a adrenaliny też? Czy w związku z tym jakby do mojego organizmu wkradł się orzeszek to nikt mi w pracy nie pomoże?
I tak dzięki temu pytaniu zostałam już zapamiętana przez "Panią od BHP"... ale to dopiero był początek.
Zaczęłam się zastanawiać czy powinnam poinformować mój zespół o mojej alergii? Niestety to zrobiłam, żartów na temat wbijania adrenaliny w serca nie ma końca... Co się wtedy pojawia w mojej głowie, że żarty żartami, ale jak zjem orzeszka to mogę liczyć tylko na siebie i na moją szybką reakcję... 
Jednak jeden z moich managerów staną na wysokości zadania i postarał się o "firmową" adrenalinę dla mnie. I tu znów wkroczyła "Pani od BHP", że na to nie ma procedur i że adrenalina nie może być w dostępnym dla wszystkich miejscu, bo może ktoś wpaść na pomysł, żeby ją sobie podać (tia pewnie od razu w serce -_-). No tak, ale mimo to udało się, adrenalinka jest i grzecznie jest zamykana w mojej służbowej szafce. 

Ale ogólnie alergikowi w korporacji lekko nie jest, dlaczego? 
Każda uroczystość, urodziny, urodzenie dziecka, śluby to ktoś przynosi ciasto... niestety nie jadalne dla Ady :(
Mało kto pamięta o tym, aby przynieść małego, jadalnego cuksa dla Ady (tu ukłon w stronę Kasi i Ola :* że pamiętali), jednak przeważnie słyszę "sorry Ada, zapomniałem/am przynieść coś dla Ciebie". Co wg mnie oznacza i tak Cię nie lubię wiec nic dla Ciebie nie mam... :D nie no serio, smutno mi jednak wtedy jest, ale wmawiam sobie, że dzięki temu nie będę gruba :)

A gdy już w końcu znajdziesz coś jadalnego i ze spokojem to wcinasz, napotykasz egoistyczne obawy: "Czy Ty to możesz jeść? Nie chce wzywać karetki! Nie chce podawać Ci adrenaliny!" itp. NO TO KURDE TEGO NIE RÓB!!!! Nikt jakoś się nie martwi, że JA się źle będę czuła, tylko tym, że ON/ONA będzie musiał/a coś zrobić. Nosz ludu....

DROGI alergiku, w korporacji jest jak w każdej innej pracy:
- nie zamawiasz jedzenia na wynos, tylko grzecznie przynosisz swoje;
- jeśli używasz coś w publicznej kuchni to najpierw to umyj i dokładnie opłucz (nie wiadomo, czy ktoś nie kroił tym nożem jakiegoś ciacha z orzechami, czy przypadkiem nie umył myjką do zmywania czegoś w czym były orzechy);
- nie bierz słodyczy od nieznajomych :D jeśli ktoś nie myślał o Tobie piekąc ciasto nie masz pewności, że jest bezpieczne;
- gdy Ci smutno, gdy inni zajadają się ciachami, słodyczami powiedz sobie, że Twoja talia będzie Ci wdzięczna, że jesteś tak silną osobą ;)
- a gdy ktoś śmieje się z Ciebie i adrenaliny to z całą żółcią jaką masz w sobie pożycz mu/jej, aby kiedyś miał/a tą przyjemność dostania adrenaliny w dupe czy w serce i niech poczuje jakie to "cudowne" uczucie...

I tym akcentem zakończę mój jakże nie prowadzący do żadnej konkluzji wywód :D 


niedziela, 15 października 2017

Mączne męki

"A czy mąkę jeść możesz?" -To zależy...
Z mąką zawsze są trochę męki. 
Wbrew pozorom bardzo często mąki mają już wypisany skład i alergeny. 
W każdym sklepie zawsze mamy do wyboru przynajmniej kilka rodzajów mąk.
Ja przejrzałam kilka półek i prezentuje Wam kilka przykładów tych jadalnych i tych nie jadalnych.


Powyżej klasyczny przykład, brak składu i informacji dla alergika. Co wtedy? Wtedy luz :) 
Zgodnie z ustawą, w Polsce nie ma obowiązku zaznaczać na opakowaniu, że na przykład mąka zawiera śladowe ilości mąki, ani też, że orzechy arachidowe mogą zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych. Powyższa mąka ma napis "Mąka pszenna typu..." napis jest pogrubiony co świadczy, że sama w sobie jest alergenem. Jeśli na opakowaniu nie ma żadnych dodatkowych info o alergenach, to oznacza, ze mąka jest jadalna ;)

 


Taka informacja jak powyżej cieszy oko orzeszkowego alergika, jak byk napisane "Może zawierać..." wszystko podkreślona, pogrubione nic tylko brać i piec ciacha i chleby.

Melvit póki co mnie nie zawiódł i ma spory wybór mąk:

  



Piękna informacja dla alergika, nie trzeba nawet brać lupy!

Czasem czytanie składu/alergenów zaskakuje....


... gdyż wprawdzie orzeszków brak, ale dwutlenek siarki?

Największe niebezpieczeństwo czai się, niestety :(, w mąkach typu "eko" i wśród takich, które mają szeroki, a bardziej niecodzienny asortyment:


Och aż włos się jeży na głowie...

  


Z bólem serca nie polecam też produktów-mąk firmy BioPlanet sami widzicie powyżej dlaczego... 
EcoVital też odpada:




Ale na sam koniec nutka pocieszenia, czasem da się znaleźć mąkę eko jadalną! :


Podsumowując: z mąkami jest trochę męki, ale jest tak duży ich wybór, że bez problemu znajdzie się mąkę orkiszową, kukurydzianą, gryczaną, ryżową, owsianą i przeróżna typy mąk pszennych i żytnich. Nie jesteśmy zatem skazani tylko na tę sztucznie wybieloną mąkę pszenną. 

Ja osobiście uwielbiam naleśniki z mąki owsianej, pizze na cieście z mąki gryczanej, racuchy na mące ryżowej  i ciasto z owocami na mące orkiszowej i w żadnym z tych dań nie ma ani śladu orzeszków! 

PS. Bardzo dziękuję Ani Ch.-Cz. za pomoc w robieniu mącznych zdjęć :)


wtorek, 3 października 2017

Drewniany bocian w Katowicach - mini recenzja restauracji

Jeden z tych postów o tym gdzie jeść, żeby przeżyć. Czyli miejski survival dla alergików.

Jest kilka miejsc, gdzie można spróbować pójść na weekendowy (i nie tylko) obiad.
Dziś parę słów o "Drewnianym bocianie" mieszczącym się w Katowicach na ul. Gliwickiej.
Całe menu możemy znaleźć na stronie.



Wydaje się, że restauracja słynie głównie z pizzy, ale mają też smaczne obiady, pierogi a nawet sałatki.

W menu nie ma jednak informacji o alergenach, jednak na prośbę, można taki spis otrzymać:



I wtedy można szaleć :D 

Jednak, PAMIĘTAJ ALERGIKU!, żeby po wybraniu bezpiecznej potrawy poinformować kelnera/kę o swojej silnej alergii z prośbą o przekazaniu tej informacji do kucharza, żeby bardziej uważał. 

Dodatkowej ostrożności nigdy za mało.

Ja zjadłam ostatnio "włoską" sałatkę, smaczna i przeżyłam ;)

Nie mam zdjęcia potrawy, bo to nie tego typu blog :P